Friedrich Merz nie krył swojego rozczarowania wynikiem polskich wyborów prezydenckich. Podczas spotkania z dziennikarzami niemiecki kanclerz pozwolił sobie na bezprecedensową krytykę suwerennej decyzji polskiego narodu. Jego wypowiedź wywołała prawdziwą burzę.
Berlin krytykuje wybór Polaków. Kanclerz Niemiec oburza się na Nawrockiego
Pytany przez niemieckiego reportera o rezultat głosowania w Polsce, polityk udzielił odpowiedzi, która brzmi jak dyplomatyczny afront wobec naszego kraju. Merz nie wahał się publicznie zakwestionować woli milionów polskich obywateli, którzy udali się do urn wyborczych.
Słowa kanclerza wybrzmiały szczególnie ostro podczas oficjalnej konferencji prasowej, gdy stwierdził, że obecna sytuacja stanowi ogromne wyzwanie dla jedności europejskiej wspólnoty. Dodał również, że z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń nie tylko w Polsce, ale i we Francji.
Niemieccy politycy coraz częściej pozwalają sobie na ingerencję w wewnętrzne sprawy innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Wypowiedź Merza idealnie wpisuje się w praktykę wywierania presji na kraje, które nie podporządkowują się lewicowemu establishmentowi w Brukseli.
– To są teraz naprawdę największe wyzwania, jakie można sobie wyobrazić dla spójności w Unii Europejskiej. Nie ukrywam, że wolałbym inny wynik niż wybory prezydenckie w Polsce. Z pewnym niepokojem patrzę też na Francję – powiedział Merz.
Karol Nawrocki od samego początku swojej kampanii wyborczej jasno deklarował obronę polskich interesów i tradycyjnych wartości. Jego stanowisko w kwestii suwerenności państw narodowych wyraźnie nie przypadło do gustu niemieckiemu przywództwu.
Berlin najwyraźniej oczekiwał innego rozstrzygnięcia wyborczego, które bardziej odpowiadałoby niemieckiej wizji przyszłości Europy. Reakcja Merza pokazuje, że jego krajowi może zależeć na kontrolowaniu politycznych procesów w sąsiednich krajach.
Niemcy dyktują warunki Europie?
Postawa niemieckiego kanclerza rodzi poważne pytania o rzeczywistą naturę współpracy międzynarodowej w ramach Unii Europejskiej. Jego otwarte niezadowolenie z demokratycznego wyboru Polaków sugeruje, że Berlin nadal traktuje inne państwa członkowskie jak swoją strefę wpływów. Merz nie ukrywa, że preferowałby kandydata bardziej uległego wobec niemieckich oczekiwań.
Kanclerz Niemiec🇩🇪 wyraził niezadowolenie z wyników wyborów prezydenckich w Polsce🇵🇱. Z niepokojem patrzy też na Francję🇫🇷. pic.twitter.com/SwjFhApjsd
— Marcel Formela (@MarcelFormelaPL) July 18, 2025
Jego słowa można interpretować jako próbę wywierania politycznej presji na przyszłego polskiego prezydenta jeszcze przed objęciem przez niego urzędu. Reakcja niemieckiego establishmentu na wybór Nawrockiego dowodzi, że Berlin obawia się wzmocnienia pozycji państw opowiadających się za zachowaniem narodowej tożsamości i suwerenności w ramach europejskich struktur.