ZUS przyznaje oficjalnie, że emerytury w Polsce będą z roku na rok coraz niższe. W przyszłości poziom przeciętnej emerytury wyniesie tylko 25 proc. ostatniego wynagrodzenia. Czeka nas bieda i głód.
ZUS przyznaje, że emeryci będą biedakami
– Jesteśmy w XXI w., na dodatkowym wirażu w związku ze wstrząsami spowodowanymi pandemią, i trzeba jasno powiedzieć, że przecież systemy publiczne, które w Polsce gwarantują dochody na starość w ponad 80 proc., w perspektywie kilkudziesięciu lat nie będą mogły odgrywać takiej roli – powiedziała prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Szefowa instytucji zabrała głos podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Rozmawiano tam między innymi o przyszłości Pracowniczych Planów Kapitałowych. Zdaniem prof. Uścińskiej Polacy wciąż nie są świadomi, że na starość czeka ich nędza. Potrzebne są dodatkowe formy oszczędzania kapitału na starość.
Co jest powodem tego, że w przyszłości seniorzy będą klepać biedę? Głównie starzenie się społeczeństwa oraz spadek dzietności. Żyjemy też coraz dłużej, a wiek emerytalny został obniżony. Zgodnie z prognozami, w 2059 r. na 100 osób w wieku produkcyjnym przypadnie 76 osób w wieku poprodukcyjnym.
Albo oszczędzasz na starość, albo bieda
Zdaniem szefowej ZUS nie da się żyć godnie na starość bez odpowiedniej dywersyfikacji źródeł zabezpieczenia. Mówiąc prostym językiem – bez odkładania pieniędzy na starość. Problem w tym, że nawet pracując nie zawsze obywatele są w stanie cokolwiek odłożyć.
Być może za 50 lat emerytury będą nominalnie wyższe, ale liczy się tylko i wyłącznie siła nabywcza. A ta będzie podobna do obecnej. Wysokość emerytury wyniesie wtedy ponad 3 tys. zł, ale nie oznacza to wcale, że za te pieniądze kupimy więcej towarów niż dziś.
Eksperci wskazują, że jedynym ratunkiem będzie albo podniesienie wieku emerytalnego, albo jego zrównanie. Różnica pomiędzy 60. a 67. rokiem życia w przypadku przejścia na emeryturę jest zauważalna, bo to nawet o 40 punktów procentowych wyższe świadczenie emerytalne.
Źródło: ZUS, Money.pl