Po wczorajszym incydencie w Przewodowie (województwo lubelskie) suchej nitki na ministrze obrony nie zostawia generał Waldemar Skrzypczak. Wojskowy udzielił wywiadu portalowi Radia ZET, gdzie wyraził wiele wątpliwości na temat stanu obrony przeciwrakietowej w Polsce.
Gen. Skrzypczak zaskoczony. „Okazuje się, że niebo nie jest bezpieczne”
Jak przyznał minister obrony Mariusz Błaszczak, polskie niebo jest całkowicie bezpieczne. Coś się jednak zmieniło w tej kwestii po wczorajszym wybuchu rakiety w Przewodowie. Dziś już wiemy, że była to rosyjskiej produkcji rakieta wystrzelona przez system obrony przeciwlotniczej należącej do Ukrainy.
– Mamy Pioruny, zestawy Pilica, Małą Narew i Patrioty. Dzięki staraniom rządu PiS nasze niebo jest bezpieczne – mówił równo miesiąc temu szef MON. Co pozostało dziś z tych deklaracji?
– Musimy uszczelnić system obrony powietrznej. Tym razem rakieta spadła w Przewodowie, a następnym razem może spaść gdzie indziej – stwierdził zaniepokojony gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z dziennikarzami portalu RadioZET. Jego zdaniem rakieta mogła bez problemu spaść również na Warszawę.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro potwierdził dziś, że w miejscu eksplozji w Przewodowie znaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300, której używają zarówno wojska i Rosji i Ukrainy. System ten jest używany obecnie przez wiele krajów.
Gen. Skrzypczak: Należy tonować emocje. Rząd i NATO wiedzą, co robić [NASZ WYWIAD] https://t.co/r9gG7qPemo
— DoRzeczy (@DoRzeczy_pl) November 16, 2022
„Nikt nie jest w stanie przewidzieć…”
Mimo zaawansowanych systemów obrony przeciwlotniczej 15 listopada w Przewodowie (woj. lubelskie) doszło do eksplozji. Na wieś spadła rakieta, której wybuch zabił dwóch mieszkańców tego terenu. Prezydent Andrzej Duda potwierdził, że nie mamy do czynienia z atakiem Rosji na Polskę. To prawdopodobnie rakieta ukraińskiego systemu OPL. Generał Skrzypczak pyta otwarcie – czy polskie niebo jest zatem rzeczywiście bezpieczne?
– Okazuje się, że nie jest bezpieczne, skoro w Polsce spadła rakieta, i to przypadkowa. Tym razem rakieta spadła w Przewodowie, a następnym razem może spaść gdzie indziej, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy spadnie w Przewodowie czy na Plac Trzech Krzyży w Warszawie albo Zamek w Lublinie – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.
Jak się okazuje, wojskowy od dawna przestrzegał, że wojna toczy się blisko nas i do takiego zdarzenia może dojść. Teraz widać, że doszło. – Od początku przestrzegałem, że może dojść do przypadkowego upadku rakiety na terenie Polski. Kiedy rakiety spadały na Lwów czy poligon w Jaworowie, mówiliśmy o tym, że może wydarzyć się wypadek – przyznał wojskowy.
Dzięki samolotom NATO patrolującym nasze niebo wiemy doskonale, skąd przyleciał pocisk i kto go wystrzelił. Samolot zwiadowczy należący do sojuszu monitoruje nasze niebo cały czas, dlatego bez problemu wykrył rakietę wraz ze szczegółami dotyczącymi toru lotu. Informacje te zostały dość szybko przekazane władzom w Polsce.