Sytuacja na polsko-niemieckiej granicy eskaluje z każdym dniem. Premier Donald Tusk po raz pierwszy tak wyraźnie zagroził wprowadzeniem kontroli granicznych z zachodnim sąsiadem, jeśli przypadki nielegalnego przekazywania migrantów będą się powtarzać. Zapowiedź padła podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, która wzbudziła ogromne kontrowersje.
Tusk grozi Niemcom kontrolami granicznymi. „Efektywne” działania już wkrótce
Szef rządu poinformował o pilnej odprawie z kierownictwem służb granicznych, wojska i policji. Celem spotkania ma być szczegółowa analiza sytuacji na wszystkich odcinkach granic państwowych. Tusk zapowiedział także bezpośrednie zwrócenie się do niemieckiego rządu z żądaniem wyjaśnień w sprawie praktyk stosowanych przez służby z drugiej strony Odry.
Premier zdecydowanie odrzucił zarzuty polityków opozycyjnych o regularnym przerzucaniu migrantów z Niemiec do Polski, nazywając je „celowymi manipulacjami”. Jednocześnie przyznał, że prowadzone są szczegółowe badania konkretnych przypadków, które wzbudzają wątpliwości.
Najbardziej znacząca była jednak zapowiedź Tuska dotycząca dalszych kroków. Szef rządu poinformował o przekazaniu sprawy stronie niemieckiej i osobistym zwróceniu się do kanclerza Friedricha Merza. Każdy wątpliwy przypadek ma być dokładnie badany, a konsekwencją będzie niewpuszczanie nikogo ze strony niemieckiej, którego dokumenty lub powód przekazania stronie polskiej budzi zastrzeżenia.
Najbardziej kontrowersyjną częścią konferencji była jednak deklaracja premiera dotycząca Ruchu Obrony Granic. Zamiast zapowiedzieć walkę z nielegalną imigracją, Tusk zapowiedział działania przeciwko obywatelskim inicjatywom broniącym polskiej granicy. Ta deklaracja wywołała falę krytyki i oskarżeń o uleganie presji niemieckich służb.
Alarmujące dane i ukrywana prawda o skali problemu
Rzeczywistość na polsko-niemieckiej granicy okazuje się znacznie bardziej dramatyczna niż sugerują oficjalne statystyki rządowe. Redaktor Aleksandra Fedorska z radia Wnet ustaliła w korespondencji z niemiecką policją, że tylko między 1 maja a 15 czerwca zawrócono do Polski blisko 1100 osób. To liczby, które całkowicie przeczą optymistycznym zapewnieniom władz o zmniejszającej się liczbie nielegalnych imigrantów.
Polskie służby celowo nie prowadzą kompletnych statystyk dotyczących zawróceń, ograniczając się jedynie do procedur dublińskiej i readmisji, które obecnie mają marginalne znaczenie. Prawdziwy obraz sytuacji ujawniają nagrania z przygranicznych miast, gdzie grupy młodych mężczyzn bez celu przemieszczają się po ulicach, przesiadują w parkach i często domagają się pieniędzy od przechodniów.
Panie @MaciekDuszczyk, przez Pana politykę migracyjną, opinia o @Straz_Graniczna leci na łeb i szyję. Przez uległość do polityki migracyjnej Niemiec wylewa się hejt na funkcjonariuszy SG, którzy muszą wykonywać polecenia służbowe odbierania od służb niemieckich każdego imigranta.… pic.twitter.com/VXeAw9U743
— Służby w akcji (@Sluzby_w_akcji) June 29, 2025
Szczególnie niepokojące są nagrania z udziałem funkcjonariuszy Straży Granicznej, które pokazują realizację rozkazów przełożonych prowadzącą do faktycznego ułatwiania niemieckim służbom pozbycia się niepożądanych imigrantów. Straż Graniczna przejmuje od Niemców migrantów bez wcześniejszego ustalenia tożsamości, przewozi ich na polską stronę, a po weryfikacji – mimo braku podstaw do pobytu – nie wydala ich z kraju.
Wszystkie ośrodki dla nielegalnych imigrantów w Polsce od wielu tygodni nie mają wolnych miejsc, w związku z czym osoby te są wypuszczane bez jakiejkolwiek kontroli. Skutki tej polityki są widoczne gołym okiem na ulicach zachodnich polskich miast i miasteczek, gdzie sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej napięta.
Niemcy podczas kampanii prezydenckiej w Polsce spowolnili procedury zawracania, nie chcąc robić dodatkowych problemów rządowi Tuska. Po przegranej jego kandydata w wyborach prezydenckich, niemieckie służby przyśpieszyły wydalanie nielegalnych imigrantów, często omijając oficjalne procedury. Ruch Obrony Granic, który pojawił się na wszystkich przejściach granicznych, stał się poważnym utrudnieniem dla tego procederu, co wywołało ataki w niemieckich mediach i żądania „zrobienia porządku” z obywatelską inicjatywą.