in

Alarm bombowy na stacji Gdańsk Dworzec Główny. Służby już są na miejscu

Pozostawiony bagaż sparaliżował w poniedziałek ruch kolejowy w Trójmieście. Dworzec częściowo zamknięty, a kolejki pociągów sięgały aż do Malborka.

z ostatniej chwili

Poniedziałkowe popołudnie na jednej z najważniejszych stacji kolejowych w Polsce przerodziło się w scenariusz rodem z filmu akcji. To, co miało być zwykłym dniem podróży, stało się koszmarem dla setek pasażerów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli w mgnieniu oka, a skutki odczuli podróżni w całym regionie.

Alarm bombowy na Dworcu Głównym w Gdańsku. Chaos i gigantyczne opóźnienia pociągów

Wszystko zaczęło się od rutynowego patrolu. Mundurowi zauważyli coś, co natychmiast wzbudziło ich czujność i uruchomiło lawinę wydarzeń. W takich momentach liczy się każda sekunda, a decyzje muszą być podejmowane błyskawicznie. Nikt nie mógł przewidzieć, jak bardzo ten incydent wpłynie na funkcjonowanie transportu kolejowego.

Gdańsk Główny to węzeł komunikacyjny o kluczowym znaczeniu dla całego Pomorza. Codziennie przez stację przejeżdżają dziesiątki składów, a tysiące ludzi rozpoczynają lub kończą tu swoją podróż. Dlatego każde zakłócenie w tym miejscu ma natychmiastowe konsekwencje dla całego systemu kolejowego.

Ewakuacja i interwencja służb

Około godziny 13 patrol policyjny natrafił na pozostawiony bez opieki bagaż. Funkcjonariusze nie mieli wyjścia – procedury bezpieczeństwa są w takich sytuacjach bezwzględne. Dworzec został częściowo zamknięty, a ruch pociągów natychmiast wstrzymano. Wszystkie służby postawiono w stan najwyższej gotowości, informuje „Dziennik Bałtycki”.

Podróżni z dwóch peronów musieli opuścić stację. Na miejsce wezwano pirotechników wyposażonych w specjalistycznego robota do przenoszenia potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów. Napięcie rosło z każdą minutą, a pasażerowie z niepokojem obserwowali rozwój sytuacji. Nikt nie wiedział, jak długo potrwa akcja służb.

Ostatecznie obawy okazały się bezpodstawne. W torbie znajdowały się jedynie rzeczy osobiste. Mimo że alarm był fałszywy, skutki incydentu okazały się poważne i długotrwałe. System kolejowy został sparaliżowany na wiele godzin.

Gigantyczne opóźnienia i odwołane kursy

Konsekwencje wstrzymania ruchu przerodziły się w prawdziwy chaos komunikacyjny. Pociąg zmierzający z Gdyni do Bielska-Białej nabył aż 122 minuty opóźnienia. Skład jadący z Pragi do Gdyni spóźnił się o 98 minut. To jedynie przykłady pokazujące skalę paraliżu, jaki dotknął trójmiejski węzeł kolejowy.

Sytuacja była na tyle poważna, że wiele składów musiało zatrzymywać się przed stacjami, czekając na możliwość wjazdu. Portal Trojmiasto.pl podaje, że kolejka pociągów oczekujących na dostęp do peronu rozciągała się aż do Malborka, czyli na dystansie kilkudziesięciu kilometrów. Część połączeń została całkowicie odwołana, pozostawiając pasażerów bez alternatywy.

Utrudnienia objęły również Szybką Kolej Miejską obsługującą Trójmiasto. Składy SKM musiały zostać przekierowane na alternatywne tory. O godzinie 16:45 wznowiono wreszcie ruch przy pierwszym peronie, jednak służby ostrzegały, że wtórne utrudnienia będą występować jeszcze przez dłuższy czas. Incydent pokazał, jak kruchy jest system transportu kolejowego i jak niewielki wystarczy impuls, aby go zdestabilizować.

czy w pepco można zwrócić towar

Klienci Pepco w szoku! Połowa sklepów do zamknięcia. Nawet 500 osób na bruk

800 plus obowiązek szkolny

To koniec 800 plus dla wszystkich rodzin? Kosiniak-Kamysz wprost: „Pieniądze nie pomogą”