Rząd chce stworzyć państwową sieć sklepów. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika jednak, że nie chodzi o tworzenie własnego podmiotu od podstaw, a o przejęcie już istniejącego.
Państwowe sklepy spożywcze
Plany stworzenia sieci państwowych sklepów potwierdził w rozmowie z serwisem money.pl Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych. – Rząd nie wyklucza utworzenia państwowej sieci sklepów spożywczych w ramach działań wspierających sektor rolno-spożywczy. Takiej sieci nie dałoby się prawdopodobnie utworzyć organicznie – powiedział.
Pomysł ujrzał światło dzienne kilka dni temu i od tego czasu zbiera skrajnie różne opinie.
– Obniżenie, nawet sztuczne, cen uderzy w najsłabszych uczestników rynku, a najsilniejsi na tym może nawet skorzystają – stwierdził na łamach „Rz” Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego.
Czuć także lekki strach przed takim podmiotem. – Nie znamy skali tej operacji, ale liczymy, że taki podmiot będzie funkcjonował z zachowaniem zasad konkurencji, mówię zarówno o prawie polskim, jak i unijnym – komentuje Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, do którego należą największe sieci handlowe.
Dwie sieci na oku?
Według „Rzeczpospolitej” w grę może wchodzić przejęcie Tesco albo Żabki. Brytyjska sieć od lat przechodzi bolesną restrukturyzację. Jeszcze 10 lat temu budowała wielkie, całodobowe sklepy, a dziś zamienia je masowo w dyskonty, przy okazji zwalniając pracowników.
Wiele sklepów zostało całkowicie zamkniętych, a zaopatrzenie marketów pozostawia wiele do życzenia, jeśli porówna się je ze stanem sprzed lat. Krótko mówiąc – wszystko wygląda na powolne i bolesne zwijanie się sieci z Polski.
W przypadku Żabki problemem byłby udział świeżych produktów w jej ofercie. Sieć funkcjonuje na zasadzie osiedlowych sklepów pierwszego wyboru w zakresie szybkich zakupów i z pewnością jego przejęcie nie byłoby właściwym działaniem w zakresie działań wspierających sektor rolno-spożywczy.
Część ekspertów przepytanych przez „Rzeczpospolitą” mówi także o Dino.
Państwowe sklepy spożywcze. Czy ten pomysł ma szansę na sukces?
Nie ma wątpliwości, że jakiej sieci nie przejęło by państwo, wymagała by ona restrukturyzacji. No chyba, że mówimy o Biedronce albo Lidlu, ale na sprzedaż tych podmiotów najprawdopodobniej nie ma żadnych szans.
Dopiero po dostosowaniu się do priorytetów i zapewnieniu odpowiednich standardów można by wskazać szansę na sukces takiego projektu.
Wydaje się jednak, że taki podmiot z udziałem państwowego kapitału miałby szansę na sukces. Przy dobrym zarządzaniu i zainwestowaniu dużych środków mógłby powstać realny konkurent dla dwóch najpopularniejszych dyskontów. Wydaje się bowiem, że właśnie w taki format sklepu może celować rząd.
źródło: Rzeczpospolita