Rząd zamierza ponownie głęboko sięgnąć do naszych portfeli. Skończył się czas, gdy politycy tylko dawali, a każdy zastanawiał się, skąd mają na to pieniądze. Tym razem zadadzą wielki cios przedsiębiorcom. Wielu się po nim już nie podniesie, biorąc pod uwagę i tak trudną sytuację po epidemii i serii lockdownów.
Rząd zada wielki cios firmom. Niektóre tego nie wytrzymają
Przed nami Nowy Ład. Już w sobotę 15 maja mamy poznać założenia nowego programu, którego nazwa ładnie brzmi. Jednak za pięknymi sloganami kryje się głównie rewolucja podatkowa, która sprowadzi się do podwyżek danin. Kto skorzysta? Głównie biedni, bezrobotni i Ci, którzy wybrali życie na koszt państwa.
W weekend dowiemy się zatem, kogo i jak bardzo rząd tym razem ma zamiar ograbić, ale też do kogo te środki trafią. Co wiemy na pewno? Że nie ograbi polityków, a przedsiębiorców. Ci już i tak padają jak muchy po serii zamknięć gospodarki spowodowanej epidemią koronawirusa.
Ostateczny termin wdrożenia nowego programu zależy tylko i wyłącznie od kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Tuż po oficjalnej prezentacji podwyżki danin i podatków, politycy partii rządzącej ruszą w objazd po Polsce, aby się przekonać, jak bardzo społeczeństwo jest z tego zadowolone.
Polski Ład, stary bałagan. PiS bawi się w Janosika
Premier Mateusz Morawiecki chce, aby Nowy Ład dał impuls do rozwoju gospodarki i jej odbudowy po epidemii. 500 plus nic nie dało, dzieci rodzi się coraz mniej, więc nowy program ma ten błąd naprawić. Pomijając partyjny przekaz, wszystko sprowadza się i tak do tego, że politycy znowu komuś zabiorą, aby dać innym.
Zdaniem polityków PiS kwestie podatkowe ulegną wielkim zmianom. Ma być sprawiedliwie, bo nie może być tak, że zaradni i przedsiębiorczy ludzie mają dla siebie więcej niż te osoby, które wybrały życie na koszt państwa. Nie wiadomo jednak dlaczego, ale zapewne chodzi o kupienie przychylności i podniesienie słupków sondażowych.
Co na pewno da nam Nowy Ład? To wielka podwyżka składki zdrowotnej. Mówi się o podniesieniu jej o 10 proc. przy jednoczesnym braku możliwości jej odliczenia. To spowoduje kilkukrotny jej wzrost. Wg wstępnych wyliczeń ktoś, kto płaci dziś niespełna 400 zł składki na NFZ, może w to zapłacić nawet ponad 2 tys. zł miesięcznie.
