Syreny alarmowe nie zawyją w wielu miastach. Do nich dołączają kolejne. Decyzja polityków, by uczcić katastrofę smoleńską wyciem syren o 8 rano jest niezrozumiała w momencie, gdy w Polsce schronienie przed takimi samymi alarmami schroniło się ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy.
10 kwietnia. Syreny alarmowe zawyją, ale nie wszędzie
Nagranie przedstawiające spanikowaną i zapłakaną dziewczynkę oraz jej matkę wzbudza grozę. Być może dotrze do polityków i spowoduje, że zmienią swoją decyzję. Jutro, 10 kwietnia, o 8:41 rano w całej Polsce miały zawyć syreny alarmowe, by uczcić tragedię pod Smoleńskiem.
Decyzja ta jest całkowicie niezrozumiała, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce przebywa ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. Przeżywają oni wielką traumę tylko na myśl o dźwięku syren, którzy kojarzy im się z nalotem bombowym i utratą dobytku życia oraz śmiercią bliskich.
Panie premierze, panie prezydencie, popatrzcie, tak dzieci reagują na syreny ❗❗❗ 💔: pic.twitter.com/5DJVDJqw3S
— Edyta 🇵🇱❤️🇺🇦 (@edyta77) April 9, 2022
Jak przyznał na Twitterze dziennikarz i publicysta Michał Szułdrzyński, decyzja o syrenach jest nie na miejscu nie tylko z powodu uchodźców. – Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa rozpętanie awantury o syreny alarmowe jest skrajną nieodpowiedzialnością. Jak Putin zdecyduje teraz wysłać do Polski rakietę i zawyje alarm, nikt się nie schowa, ale uzna, że to dalszy ciąg imby o rocznicę katastrofy. Idioci! – napisał.
I słusznie. Gdy przyzwyczaimy się, że syreny wyją przy każdej możliwej okazji, zaczniemy się do tego dźwięku przyzwyczajać. Spowoduje to tylko i wyłącznie zjawisko, że wszyscy będziemy przechodzić obok tych sygnałów całkowicie obojętnie.
Polacy apelują o rezygnację z alarmów. Pamięć o ofiarach „nie potrzebuje wycia”
– Panie Prezydencie, niech i Pan to przemyśli, proszę! Proszę sobie wyobrazić te tysiące dzieci, które jeszcze miesiąc czy 2 tygodnie temu słyszały ten dźwięk siedząc w piwnicy. Nasza, Polaków, pamięć o ofiarach Katastrofy Smoleńskiej jest silna i mocna. Nie potrzebuje wycia 📢 – napisała na Twitterze posłanka Lewicy Maria Żukowska.
Do wielu miast, w tym Łodzi, Wałbrzycha, Bydgoszczy czy Poznania dołączyły właśnie Katowice, Rzeszów i Szczecin, a także Sosnowiec. W tych miastach, jak obiecują włodarze, syren nie usłyszymy. Rząd zlecił uruchomienie syren alarmowych, by uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej. Prezydenci miast w całej Polsce odmawiają ich włączania w trosce o dobro uchodźców.
– Syreny alarmowe w Rzeszowie NIE ZOSTANĄ włączone. Mieszkamy blisko granicy, codziennie słyszymy warkot latających samolotów wojskowych. Włączenie syren mogłoby spowodować panikę. Mamy też u siebie ok. 100 tys. uchodźców z Ukrainy, którzy słysząc syreny byliby przerażeni – napisał na Twitterze prezydent miasta Konrad Fijołek.
– W Sosnowcu, w niedzielę, syreny nie będą wyły. To zbyt traumatyczne dla naszych gości z Ukrainy, ale też dla Polaków żyjących w stresie od początku wojny – skomentował Arkadiusz Chęciński, włodarz miasta.