Niedzielne głosowanie w drugiej turze wyborów prezydenckich budzi ogromne emocje, ale także rodzi niebezpieczne zachowania. Tysiące Polaków nieświadomie łamie prawo, wykonując pozornie niewinne czynności w lokalach wyborczych.
Selfie z kartą może skończyć się mandatem
Fotografowanie pustej karty do głosowania pozostaje legalne, jednak sytuacja radykalnie się zmienia po zaznaczeniu wyboru. Publikowanie w mediach społecznościowych zdjęć z zaznaczonym kandydatem oznacza złamanie ciszy wyborczej.
Organy wyborcze traktują takie działania jako nielegalną agitację. Konsekwencje prawne mogą być dotkliwe dla osób, które pochwalą się swoim wyborem online. Instytucje nadzorujące wybory otrzymują zgłoszenia o tego typu wykroczeniach. Popularność mediów społecznościowych sprawia, że problem narasta z każdymi wyborami.
Zdjęcia przy urnie wyborczej – gdzie jest granica
Fotografowanie się przy urnie czy dokumentowanie momentu wrzucania głosu nie stanowi przestępstwa, ale wymaga rozsądku. Kluczowe znaczenie ma nieblokowanie dostępu innym wyborcom oraz nieprzeszkadzanie w procesie głosowania.
Szczególną ostrożność należy zachować przy uwiecznianiu innych osób. Fotografowanie wyborców lub członków komisji bez ich wyraźnej zgody może prowadzić do problemów prawnych. Wizerunek osoby pozostaje chroniony również w lokalu wyborczym.
Decyzje dotyczące dopuszczalności fotografowania podejmuje przewodniczący komisji wyborczej, który ma prawo zabronić takiej aktywności.
Protest wyborczy jako ostateczność
Gdy przewodniczący komisji wydaje kontrowersyjne decyzje, wyborcy mogą skorzystać z prawa do złożenia protestu wyborczego. Mechanizm ten chroni przed nadużyciami i zapewnia przestrzeganie procedur.
Niedzielne głosowanie wymaga szczególnej odpowiedzialności od wszystkich uczestników. Pozornie niewinna dokumentacja może prowadzić do nieprzewidzianych konsekwencji prawnych. Eksperci apelują o rozwagę podczas fotografowania w lokalach wyborczych.


