Podczas gdy koalicja rządząca rozlicza się z porażki wyborczej Rafała Trzaskowskiego, na zapleczu władzy rozgrywa się dramatyczny spór o przyszłość milionów polskich pracowników. Przedmiotem konfliktu stała się wysokość płacy minimalnej na 2026 rok, która obecnie wynosi 4666 złotych i dotyczy bezpośrednio co czwartego zatrudnionego w Polsce.
Skandaliczna propozycja rządu ws. płacy minimalnej. Miliony Polaków dostaną grosze
Propozycje poszczególnych resortów różnią się diametralnie, co prowadzi do ostrego starcia między ministrami. Napięcie narasta, gdy okazuje się, że jedna z propozycji jest tak skromna, że wzbudza oburzenie nawet wśród polityków koalicji rządzącej.
Andrzej Domański, szef resortu finansów, przedstawił propozycję, która wywołała prawdziwą burzę w środowiskach pracowniczych i politycznych. Minister postuluje wzrost płacy minimalnej do kwoty 4670 złotych, co oznacza podwyżkę o zaledwie 4 złote brutto miesięcznie. W przeliczeniu na wynagrodzenie netto pracownicy otrzymaliby dodatkowo od 3 do 4 złotych.
Ministerstwo Finansów chce podnieść płacę minimalną o 3,70 zł. Nie, nie dziennie. Miesięcznie. Poziom pogardy dla ludzi pracy zaczyna przechodzić ludzkie pojęcie. 3,5 mln pracowników bedzie mogło kupić sobie dodatkowo kilka marchewek. Albo worek ziemniaków. Mały worek.
— Marcelina Zawisza #PartiaRazem (@mmzawisza) June 5, 2025
Propozycja resortu finansów stanowi wzrost o jedyne 0,11 procenta i jest znacznie niższa od prognozowanej inflacji. Jak podkreśla minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, gdyby taka propozycja została przyjęta, byłby to najniższy wzrost płacy minimalnej od dwóch dekad.
Praktyczne konsekwencje takiej decyzji oznaczałyby faktyczną obniżkę realnej siły nabywczej najniżej zarabiających Polaków. Minister Dziemianowicz-Bąk podkreśla, że wynagrodzenia powinny rosnąć przynajmniej w tempie pozwalającym nadążyć za wzrostem cen towarów i usług.
Konkurencyjne wizje wzrostu wynagrodzeń dzielą rząd
Stanowisko Ministerstwa Finansów stoi w ostrej sprzeczności z propozycjami innych podmiotów. Trzy największe centrale związkowe domagają się podniesienia najniższej krajowej do poziomu 5015 złotych brutto miesięcznie. Jeszcze ambitniejsze plany prezentuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które zgłosiło propozycję wzrostu do kwoty 5020 złotych.
Przeciwko wszystkim podwyżkom występują natomiast organizacje pracodawców. Stanowisko sprzeciwu wobec propozycji ministerstwa pracy podpisały kluczowe organizacje biznesowe, w tym Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Związek Rzemiosła Polskiego, Polskie Towarzystwo Gospodarcze oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Posłanka Marcelina Zawisza z partii Razem nie ukrywa oburzenia propozycją ministerstwa finansów. Polityk wskazuje, że za miesięczną podwyżkę w wysokości kilku złotych pracownicy będą mogli pozwolić sobie jedynie na zakup „małego worka ziemniaków” lub „kilku marchewek”. Zawisza określa takie podejście mianem „pogardy dla ludzi pracy przekraczającej ludzkie pojęcie” i przypomina, że dotyczy to 3,5 miliona zatrudnionych w kraju.