Warszawa to miasto, gdzie każda znacząca transakcja nieruchomościowa budzi emocje. Szczególnie gdy dotyka czołowych polityków. Jesienią ubiegłego roku w stolicy rozpoczęły się dyskretne rozmowy dotyczące zakupu jednej z bardziej charakterystycznych nieruchomości – donosi „Wprost”.
Kaczyński chciał kupić luksusowy dworek za miliony. Tajemnicza transakcja PiS wywołała panikę
Warszawa to miasto, gdzie każda znacząca transakcja nieruchomościowa budzi emocje. Szczególnie gdy dotyka czołowych polityków. Jesienią ubiegłego roku w stolicy rozpoczęły się dyskretne rozmowy dotyczące zakupu jednej z bardziej charakterystycznych nieruchomości.
Zajazd Napoleoński przy ulicy Płowieckiej w Wawrze stał się obiektem szczególnego zainteresowania. Ten dwukondygnacyjny kompleks hotelowo-restauracyjny od lat funkcjonował jako jeden z bardziej rozpoznawalnych punktów na mapie dzielnicy. Nikt jednak nie przypuszczał, że wkrótce może stać się centrum politycznego skandalu.
Transakcja miała być przeprowadzona w największej dyskrecji. Zaangażowane osoby otrzymały jasne instrukcje dotyczące zachowania pełnej poufności. Wartość całej operacji była jednak na tyle znacząca, że trudno było ukryć jej wagę przed najbliższymi współpracownikami.
Polityczne kalkulacje za kulisami
W październiku 2024 roku Jarosław Kaczyński rozpoczął realizację ambitnego planu. Prezes Prawa i Sprawiedliwości postanowił wykorzystać spółkę Srebrna do przeprowadzenia spektakularnej inwestycji. W całą operację został zaangażowany Kazimierz Kujda, który miał koordynować poszczególne etapy transakcji.
Koszt zakupu dworku oszacowano na prawie 12 milionów złotych. To kwota, która nawet w warszawskich realiach budzi respekt. Plan przewidywał przekształcenie nieruchomości w muzeum poświęcone Lechowi Kaczyńskiemu. Dodatkowo prezes PiS zarezerwował dla siebie jeden z apartamentów, gdzie miał zamieszkać podczas remontu swojego żoliborskiego domu.
Na początku tego roku spółka Srebrna podpisała z właścicielkami umowę przedwstępną. Dokument został sporządzony w formie aktu notarialnego, co podkreślało powagę całego przedsięwzięcia. Jednocześnie przelano zadatek wynoszący 1,2 miliona złotych.
Prawne komplikacje rujnują wielkie plany
Umowa zawierała kluczowe zapisy dotyczące stanu prawnego nieruchomości. Strona sprzedająca zapewniała, że dworek nie jest przedmiotem żadnych postępowań sądowych, administracyjnych czy egzekucyjnych. Ta deklaracja miała się okazać kluczowa dla dalszego rozwoju wydarzeń.
Tymczasem w sądzie toczyło się postępowanie dotyczące części działki. Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe orzekł, że sąsiad jest pełnoprawnym właścicielem terenu o powierzchni 44 metrów kwadratowych. To wywołało poważne napięcia między spółką Srebrna a właścicielkami kompleksu.
W czerwcu Jarosław Kaczyński osobiście poinformował Kazimierza Kujdę o konieczności wycofania się z transakcji. Jednocześnie zażądał od niego rezygnacji z funkcji prezesa spółki Srebrna. Decyzja była radykalna i ostateczna. Do planowanego zakupu ostatecznie nie doszło, a Srebrna rozpoczęła starania o odzyskanie dwukrotności wpłaconego zadatku.
Według nieoficjalnych ustaleń, PiS obawiało się, że ujawnienie tej transakcji mogłoby zaszkodzić partii, szczególnie po wygranej Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich.