Choć koronawirus uderza bezpośrednio w ludzi, to przez działania z nim związane cierpią także zwierzęta. Znane są już najnowsze dane.
Koronawirus zabija zwierzęta. Dezynfekcja szkodliwa dla dzikich zwierząt
I tak ponad 100 dzikich zwierząt padło w pobliżu epicentrum koronawirusa w Chinach po tym, jak pracownicy „spryskali zbyt dużą ilością środka dezynfekującego” teren, aby zapobiec koronawirusowi.
W Chongqing, które graniczy z Hubei, znaleziono z kolei 135 ciał zwierząt. Należały one do 17 gatunków, a były wśród nich kozy, dziki i łasice. Biuro leśnictwa w Chongqing powiedziało, że zwierzęta padły w kilku partiach.
Eksperci twierdzą, że niektóre z nich zdechły po przypadkowym zatruciu środkiem dezynfekującym. Podkreślili jednak, że martwe stworzenia nie miały koronawirusa, ptasiej grypy ani choroby Newcastle, która jest wysoce zaraźliwą chorobą dotykającą ptaki na całym świecie.
Władze pozbywały się ciał zwierząt w sposób przyjazny dla środowiska. W komunikatach można także przeczytać, że władze zdezynfekowały również miejsca, w których znaleziono zwłoki.
Koronawirus zabija zwierzęta. To nie jedyny problem
Kolejne problemy ze zwierzętami w czasie epidemii koronawirusa wiążą się z zachowaniem ich właścicieli. Po pierwsze to kwestia porzucania psów, kotów i innych stworzeń. Przez strach przed zakażeniem koronawirusem.
I tak rząd Hongkongu i eksperci zalecili członkom społeczeństwa, aby nie porzucali swoich zwierząt domowych podczas wybuchu nowego koronawirusa – ponieważ jak dotąd nie ma dowodów na to, że zwierzęta domowe mogą być źródłem zakażeń COVID-19, choć potwierdzono już przypadek zakażenia u psa.
Wciąż nie ma jednak dowodów na to, że zwierzęta domowe mogą być źródłem zakażenia koronawirusem. Z tych słów wynika więc, że zwierzęta mogą zakazić się od człowieka, ale nigdy odwrotnie.
Koronawirus u psów. Historia potwierdza tę tezę
Profesor Vanessa Barrs potwierdziła, że zwierzęta nie mogą przenosić wirusa na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Ekspertka wskazała, że także przy okazji epidemii Sars w 2003 roku kilka zwierząt domowych miało niski poziom infekcji, ale nie przekazały wirusa ludziom.
Barrs dodała, że pozytywny wynik nie jest oczywiście zaskoczeniem z prostego powodu – zainfekowania właściciela. Właścicielką psa jest 60-letnia kobieta, u której infekcję potwierdzono 25 lutego.
Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt w Hongkongu potwierdziło, że w lutym nie odnotowano wzrostu liczby porzucanych zwierząt w mieście. Organizacja przypomniała także właścicielom psów o konieczności zachowania higieny podczas wyprowadzania psów na spacery. Na przykład właściciele zwierząt domowych powinni oczyścić odchody swoich psów gazetami lub plastikowymi torbami i umyć mocz wodą z dodatkiem octu.
Ponadto właściciele muszą dokładnie umyć ręce mydłem po styku z odchodami psa, podkreśliła organizacja.
Koronawirus zabija zwierzęta. To nie wszystko
Istnieje jeszcze jeden poważny problem związany ze zwierzętami. Osoby kierowane do ośrodków kwarantanny nie mogą zabierać ze sobą zwierząt. Te więc głodują w domach. Po zwiększonej liczbie takich przypadków zorganizowano dla nich pomoc wolontariuszy.
Ci dostają klucze do mieszkań albo dosłownie włamują się do nich na prośbę właścicieli – wszystko po to, aby nakarmić pozostawione bez wody i jedzeni zwierzęta. Podobno dzięki tego typu akcjom uratowano już ponad 1000 zwierząt domowych.
Często nie potrzeba nawet takich środków, bowiem psy czy koty są podopiecznymi np. właścicieli drobnych sklepików, w związku z czym często przebywają w ogólnodostępnych miejscach i można im pomóc.
źródło: dailymail, chinadaily
Zobacz także:
- Tom Hanks i inni – znane osoby zakażone koronawirusem [TOP 10]
- Jasnowidz Jackowski zaniemówił w trakcie wizji! Potem podał datę końca epidemii