Andrzej Sośnierz, były szef NFZ i polityk koalicji, sformułował poważne zarzuty pod adresem rządu i ministra Szumowskiego. Wg niego prawdziwa liczba zakażonych koronawirusem sięga w Polsce 150 tysięcy, a przebieg epidemii jest tragiczny.
Andrzej Sośnierz: „Mamy 150 tys. chorych, a rząd mówi nieprawdę”
Polityk i były szef Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz udzielił dość szczerego wywiadu dziennikarzom regionalnego „Dziennika Zachodniego„. W rozmowie przyznał ze smutkiem, że prawdziwa liczba zakażonych koronawirusem w Polsce to nie mniej niż 150 tysięcy. Jego zdaniem wiele do życzenia pozostawia tzw. krzywa epidemiczna.
Warto wspomnieć, że jeszcze niedawno minister zdrowia Łukasz Szumowski twierdził, że „gdyby oddzielić Śląsk od reszty kraju, mielibyśmy już tendencję spadkową”. Co innego jednak twierdzi polityk Porozumienia wchodzącego w skład rządu Zjednoczonej Prawicy. Andrzej Sośnierz jest czynnym politykiem rządzącej koalicji, który nie stroni od krytyki swojego obozu.
Krzywa zachorowań? Gorszą mają tylko Rosja i Białoruś
Zdaniem Sośnierza krzywa zachorowań w naszym kraju przypomina już model szwedzki. Jak wiadomo Szwecja w ogóle nie przejmowała się epidemią i pozwoliła umrzeć tym, którzy po prostu mieli umrzeć. Nie doszło tam też do zatrzymania gospodarki. Obecnie kraj ten wychodzi na prostą i to dużo szybciej.
– To ostatecznie dyskwalifikuje politykę naszego rządu wobec epidemii. Nie wiem, na jakiej podstawie rząd twierdzi, że radzimy sobie dobrze. Uważam, że wybraliśmy najdroższy i najbardziej nietrafiony model walki z koronawirusem. Mamy najgorszy przebieg epidemii w Europie, gorzej od nas wygląda tylko Rosja, Białoruś i Ukraina. Nie mamy się czym chwalić – stwierdził Andrzej Sośnierz w wywiadzie.
– Jeśli w Polsce mamy ok. 900 zmarłych, można przyjąć, że zakażonych zostało ok. 90 tys. osób. Ale musimy wziąć pod uwagę jeszcze zagadkową – niższą śmiertelność w państwach dawnego bloku wschodniego. To rzecz warta osobnych badań. Podejrzewam, że może mieć jakiś związek z obowiązkowymi u nas szczepieniami na choroby zakaźne. Więc skoro w państwach zza żelaznej kurtyny ta śmiertelność wynosi 0,5-0,6 proc., to oznacza jeszcze większą liczbę zakażonych na poziomie nawet powyżej 150 tys. – uzupełnił polityk.
Źródło: Dziennik Zachodni, Rzeczpospolita