Podatek katastralny. Ważna deklaracja wiceministra
Jeszcze nie tak dawno jeden z senatorów był przekonany, że wprowadzenie podatku katastralnego to kwestia czasu. Inni twierdzili, że rząd Zjednoczonej Prawicy zrobi to jeszcze w trakcie trwania obecnej kadencji. Rząd postanowił odnieść się oficjalnie do tych doniesień, które spędzają sen z powiek wielu obywateli. Padła też twarda deklaracja.
O podatku katastralnym mówi się ostatnio bardzo dużo. Wstępnie planowano, że będzie on obowiązywał od drugiego mieszkania oraz każdego kolejnego. To dość ciekawa koncepcja biorąc pod uwagę jeden fakt.
Obecnie na rynku mieszkaniowych przeżywamy boom, a liczba udzielonych kredytów hipotecznych – mimo kryzysu – bije rekordy. Kataster miał tę sytuację ustabilizować, ponieważ zbyt dużo lokali kupowanych jest po to, by je potem wynająć.
Właśnie padło zapewnienie ze strony rządowej, że podatku katastralnego póki co nie będzie. Nie ma jednak deklaracji, że nie będzie go nigdy. Jedno jest pewne – w rządzie nie toczą się w tej chwili żadne prace nad zmianami w podatkach od nieruchomości.
Jak nie kataster, to co? Rząd zostawia sobie otwartą furtkę
Podsumowując, w kolejnych kilkunastu miesiącach nie należy się spodziewać wprowadzenia dodatkowego obciążenia dla osób posiadających wiele mieszkań. Nie ma jednak pewności, czy politycy nie wpadną na pomysł wprowadzenia jakieś innej formy dodatkowego opodatkowania nieruchomości.
Problem jednak nadal istnieje. Polacy wykupują większość mieszkań pod inwestycje, np. wynajmowanie w celach turystycznych i na krótkie terminy. Jednocześnie dramatycznie brakuje wolnych gruntów pod nowe osiedla w miastach.
Na koniec warto też wziąć sobie do serca to, że politykom ufać nie można. Jeśli mówią, że wprowadzą jakiś podatek, to go wprowadzą. Jak mówią, że tego nie zrobią, to tylko mówią
Praktyka i życie pokazuje to najlepiej i niech przykładem będzie Polski Ład, który przeciętnemu Kowalskiemu da niewiele i będzie ostatecznie atrakcyjnie opakowanym pakietem podwyżek podatków i danin.