Legenda „Solidarności” i były prezydent Polski ponownie zabrał głos na tematy polityczne. Ponownie usłyszeliśmy garść mocnych komentarzy i opinii.Tym razem jednak chodziło bardziej o tematy historyczne.
Lech Wałęsa o Powstaniu Warszawskim. Mówił o szansach i stratach
W niedzielę 1 sierpnia przypada kolejna, 77. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. To okazja do tego, aby na nowo zaczął się spór o to, czy było warto walczyć i czy dowódcy byli odpowiedzialni w tym ważnym dla Polski momencie. Lech Wałęsa jest bardzo krytyczny wobec tego tematu.
– Czy w tym momencie należało podejmować konfrontację nie mając żadnych szans, żadnych uzgodnień, żadnej pomocy? Ja bym takiej decyzji nie podjął – powiedział były prezydent na nagraniu zamieszczonym osobiście na Facebooku.
Jego zdaniem przywódcy bezwzględnie muszą brać na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje. Wspomniał, ile ludzi zginęło przez nieodpowiedzialne decyzje wtedy, w 1944 roku. Byli to nie tylko żołnierze, ale kwiat narodu polskiego, cywile, a nawet dzieci. – Ile młodzieży straciliśmy, ile ludzi straciliśmy, a oni byliby potrzebni potem – kontynuował Wałęsa.
– Ja bym takiej decyzji nie podjął. Ja bym walczył zdecydowanie, ale w momentach gdy jest szansa na zwycięstwo – oświadczył był prezydent i legenda „Solidarności„.
„Żadnych podtekstów, żadnych wredności, żadnej zdrady”
Lech Wałęsa przypomniał też w tym kontekście o swojej walce życia. Walce z komuną. Przyznał się, że nie wszystko się udało i nie dał rady odnieść sukcesów na każdym polu. Dał jednak z siebie tyle, ile mógł.
– Nie było to z mojego lenistwa czy mojej niechęci. Wykonywałem tylko to, w co wierzyłem i do czego byłem przekonany. Żadnych podtekstów, żadnych wredności, żadnej zdrady – podkreślił Wałęsa.
– Starałem się, żeby was uchronić. Pewno, że brawurowo mógłbym robić inaczej. Ale w naszej historii tej brawury i nieprzemyślenia było za dużo – dodał na koniec były prezydent. Ostatnio ma problemy finansowe spowodowane pandemią. Nie może występować publicznie i brać za to wynagrodzenia. Z pomocą przyszedł mu jednak Janusz Palikot.
Źródło: Facebook / Lech Wałęsa