Dziennikarz Radia Zet postanowił zweryfikować, na ile prawdomówny jest minister finansów i czy jego obietnice kokosów płynących z programu Polski Ład mają pokrycie w rzeczywistości. Nie ma dla Polaków dobrych informacji, bo okazało się, że żadnych oszczędności nie będzie.
Polski Ład. Podwyżka podatków sprzedawana Polakom jako korzyść
Rząd od początku, jak tylko ogłosił Polski Ład (połowa maja br.) nie komunikuje wprost, że celem całego programu nie jest poprawa bytu Polaków, tylko zwykła podwyżka podatków i opłat. Całość od początku próbuje opakować w pudełko pod nazwą KORZYŚĆ. Niestety, ale jak się okazuje, korzyści tu jak na lekarstwo.
Dziennikach stacji Radio ZET postanowił samemu przekonać się i dokonać odpowiednich wyliczeń. Czy rzeczywiście osoby zarabiające 120 tys. zł rocznie skorzystają na Polskim Ładzie? Niestety nie. Pierwotnie program zakładał, że niektóre grupy społeczne będą miały nieco więcej w portfelach. Po zmianach przepisów, które nastąpiły w wyniku fali krytyki, oszczędności nie będzie.
– Żadne pieniądze nie zostaną w kieszeniach. (…) Będzie wielu podatników, którzy stracą na tym rzekomym wzroście progu podatkowego. To historia o tym, jak podnieść próg podatkowy, aby go zmniejszyć – ujawnił stacji radiowej Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Odpowiedzialnego Rozwoju.
Miały być Polski Ład, będzie Polski Dziad. Podwyżka podatków sprzedawana Polakom jako korzyść
Powtarzane jak mantra przez ostatnie miesiące zapewnienia o wielkich oszczędnościach i korzyściach płynących z Polskiego Ładu to zwykła mrzonka. Aby się jednak o tym przekonać, trzeba dokładnie przeanalizować zmiany. Niewielu Polaków to robi, bo część nie ma na to czasu, a inni nie do końca rozumieją, na czym to wszystko polega.
Dziennikarz dokładnie policzył, o ile mniej Polacy oddadzą pieniędzy fiskusowi. Chodziło o tych, których obejmie drugi próg podatkowy (120 tys. zł rocznie, a na dodatek zyskają kwotę wolną od podatku w wysokości 30 000 zł. Z wyliczeń wynika, że podniesienie kwoty wolnej od podatku nic nie daje i jest tylko sprytnym zabiegiem marketingowym.
Mimo hucznych zapowiedzianych przez polityków obniżek, Polacy ostateczne oddadzą urzędowi skarbowemu tyle samo, co obecnie. Wszystko przez tak zwaną ulgę dla klasy średniej, która rzekomo miała być poduszką bezpieczeństwa dla osób, które miały stracić najwięcej. Ekonomista FOR nazwał taki zabieg kłamstwem.
Ci, którzy mieli zyskać, ostatecznie wyjdą na zero
Polski Ład jest przepełniony haczykami, których na pierwszy rzut oka nikt nie jest w stanie wyłapać. Osoba zarabiająca 120 tys. zł rocznie, czyli taka, która w maksymalnym stopniu miała skorzystać na podniesieniu kwoty wolnej i progów podatkowych, na zmianach podatkowych powinna zaoszczędzić 5171 zł. Z kolei w pierwszym, podniesionym progu, obowiązywać ma stawka 17 proc. PIT zamiast 32 proc. To miało dać rzekomo kolejne 5100 zł oszczędności.
Gdy wpiszemy takie wartości na kalkulatorze wynagrodzeń w Polskim Ładzie udostępnionym przez Ministerstwo Finansów, mocno się zdziwmy. Zamiast 10 256 zł oszczędności rocznie wyszło… zero złotych. Podsumowując – osoba zarabiająca 10 tys. zł miesięcznie brutto odda rządowi tyle samo, co teraz. Z jednej strony bowiem jest ulga, z drugiej całą ulgę zabiera zlikwidowane odliczenie składki na NFZ od podatku.
Razem ze składką na NFZ i podatkiem PIT podatnicy objęci stawką 17 proc. zapłacą w sumie 26 proc. Dziś płacą 18,25 proc. To wprost pokazuje, że Polski Ład nic nie daje, a zabiera. Dzięki uldze dla klasy średniej ci podatnicy w najlepszym przypadku wyjdą na zero. Gdy doliczymy szalejącą drożyznę i największą od 20 lat inflację okaże się, że realnie w portfelach mamy jeszcze mniej.
