Czy dojdzie do przedterminowych wyborów jeszcze przed wakacjami? Kolejne dni będą decydujące, a Jarosław Kaczyński ma się nad tym poważnie zastanawiać. Czy prezes PiS wstanie i wywróci stolik i postawi wszystko na jedną kartę?
Koniec dobrej zmiany? Coraz głośniej mówi się o przedterminowych wyborach
Gdy statek o nazwie Zjednoczona Prawica opuścił Jarosław Gowin i kilku jego żołnierzy, spowodowało to pierwsze poważne problemy i tarcia w koalicji rządzącej. Od tamtej pory projekt tzw. dobrej zmiany wisi na włosku, a konkretnie na kilku głosach w Sejmie.
Dziś Prawo i Sprawiedliwość do każdych głosowań w parlamencie podchodzi z nerwami, bo nie wiadomo, czy projekty partii zyskają odpowiednią liczbę głosów poparcia. Wiosna nie rozpoczyna się jednak dla rządu dobrze, a w jego wnętrzu jest jeszcze bardziej nerwowo.
Zjednoczona Prawica jest zjednoczona już tylko z samej nazwy. Urzędujący minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro robi wszystko, by zrobić wbrew Kaczyńskiemu i prezydentowi Andrzejowi Dudzie. To powoduje kolejne problemy i spięcia na linii Polska – Unia Europejska.
Można powiedzieć, że Ziobro jednoosobowo wstrzymuje swoim działaniem przelew miliardów euro miliardy z Krajowego Planu Odbudowy. Najbliższe dni będą prawdziwym testem dojrzałości dla projektu o nazwie Zjednoczona Prawica.
Koniec dobrej zmiany? Coraz głośniej o przedterminowych wyborach
– To będzie najważniejszy test dla całej Zjednoczonej Prawicy i dla Zbyszka oraz jego posłów. Albo są z nami, albo czas się rozstać i zakończyć tę formułę – ujawnił w rozmowie z Onetem jeden z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Jak czytamy na portalu Onet.pl, najdalej za tydzień wszystko ma się stać jasne. Jeżeli koalicjant Zbigniew Ziobro i cała reszta posłów z Solidarnej Polski staną okoniem do poprawek i zmian forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość, dojdzie do rozpadu koalicji.
Jeśli koalicja rządząca ostatecznie się rozpadnie, całe kierownictwo PiS ogłosi przyspieszone wybory parlamentarne. Możliwe, że ich termin będzie wyznaczony jeszcze przed wakacjami, a najdalej chwilę po nich. Wszystko z powodu stosunkowo wysokiego poparcia, które jeszcze się utrzymuje.
Rząd boi się, że fatalna sytuacja gospodarcza oraz gigantyczny wzrost cen towarów i usług zmiecie polityków PiS z szachownicy. Partia rządząca nie może pozwolić sobie już na dalszy spadek notowań (ostatnie spadki wynosiły ok. 3 pp). Mimo wysokiego poparcia społecznego partia już dziś nie może liczyć na samodzielne rządy.