Krzysztof Krawczyk opuścił nas nagle w kwietniu 2021 roku. Polacy byli tą wiadomością zdruzgotani. Swoimi wspomnieniami podzielił się osobisty lekarz artysty, który ujawnił, jakie słowa padły z jego ust przed śmiercią. Trzeba przyznać, że wyciskają łzy.
Ostatnie słowa Krawczyka przed śmiercią. Skierował je do lekarza
Swoimi smutnymi wspomnieniami na temat Krzysztofa Krawczyka podzielił się osobisty lekarz i wielki przyjaciel piosenkarza Maciej Świtoński. Ujawnił, jakimi słowami pożegnał się z nim Krawczyk. Wywiad z nim ukazał się na stronie internetowej Wirutalna Polska.
Świtoński cały czas był przekonany, że trubadur wyleczy się i wszystko będzie w porządku. Niestety, los Krawczyka był inny. – Byłem przekonany, że Krzysztof jest jeszcze w szpitalu, ale jego menedżer, Andrzej Kosmala, przekazał mi informację, że wraca do domu. Zadzwoniłem niemal od razu, chciałem go usłyszeć, pogadać, złożyć życzenia, bo była Wielkanoc – czytamy w wywiadzie z lekarzem.
Z rozmowy dowiadujemy się, że gdy Świtoński dzwonił do Krawczyka, aby porozmawiać, słuchawkę podniosła jego żona Ewa. Była rozpłakana, a jej głos się łamał. Oddała słuchawkę Krzysztofowi, który resztkami sił wypowiedział kilka ostatnich słów do przyjaciela, bydgoskiego doktora.
Krzysztof Krawczyk po wypadku. „Wiem, jak mówią ludzie, którzy są bardzo ciężko chorzy”
– Jestem lekarzem, wiem, jak mówią ludzie, którzy są bardzo ciężko chorzy. Krzysztof miał właśnie taki głos – wspomniał lekarz. Jako medyk był już pewny, że sytuacja jest bardzo zła. Krzysztof Krawczyk zmarł zaledwie dwa dni po tej rozmowie, co było dla niego zaskoczeniem.
Dzięki wywiadowi wiemy już, jakimi słowami piosenkarz pożegnał swojego wieloletniego przyjaciela i lekarza. – Jak to dobrze, że się znaliśmy – brzmiało ostatnie zdanie trubadura. Świtoński nie zapomni tych słów do końca życia. Bardzo go to dotknęło, choć każdego dnia styka się ze śmiercią uprawiając swój zawód.
Maciej Świtoński cały czas wraca myślami do tamtych wydarzeń. To był bardzo wzruszający i trudny okres. Otwarcie mówi, że brakuje mu Krzysztofa, a najbardziej tego, że już więcej nie usłyszy jego głosu, śpiewu, że nie będzie kolejnych nagrań. Dla niego jest legendą, którą miał okazję osobiście znać i podziwiać.
Doktor Świtoński miał swój udział w nagraniu trzech płyt Krzysztofa Krawczyka. Ostatnie dźwięki nagrane wspólnie słychać w utworze „Horyzont”, który jest teraz synonimem pożegnania artysty z tym światem.
Źródło: WP