Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej, był gościem Programu Pierwszego Polskiego Radia. Pytany był przez dziennikarzy o sytuację na granicy polsko-białoruskiej i o nasze plany radzenia sobie z kryzysem związanym z obecnością najemników z Grupy Wagnera przy naszej granicy.
Wagnerowcy zaatakują Polskę? Polski minister spodziewa się prowokacji
Jak dowiedzieliśmy się rano 29 lipca z ust premiera Mateusza Morawieckiego, grupa około 100 bojowników Grupy Wagnera przesunęła się w okolice Grodna na Białorusi i jest coraz bliżej Przesmyku Suwalskiego – kluczowego dla bezpieczeństwa Polski regionu.
Rosja i Białoruś mogą szykować eskalację wojny hybrydowej przeciw Polsce. Rząd zdecydował o wysłaniu dodatkowych jednostek Wojska Polskiego bliżej flanki wschodniej i stara się wzmocnić bezpieczeństwo na granicy.
Celem Grupy Wagnera jest bez wątpienia destabilizacja w naszej części świata, a być może zakłócenie dostaw broni na Ukrainę. Być może też chodzi o przetestowanie naszej obrony i skuteczności zapobiegania kryzysowi.
Podczas rozmowy z radiową Jedynką szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz ujawnił, co wie na temat ewentualnego zagrożenia dla naszego kraju. Jego zdaniem mamy do czynienia z grupą kryminalistów, którzy od dawna walczą po stronie Rosji.
„To są niebezpieczni ludzie, to byli kryminaliści”
– To są niebezpieczni ludzie, to byli kryminaliści, którzy walczyli na froncie z Ukraińcami. Oni nie są zupełnie przypadkowo na terytorium Białorusi. Zdolni są tak naprawdę do wszystkiego – powiedział szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
.@marcin_przydacz w #SygnałyDnia @RadiowaJedynka o Grupie Wagnera na Białorusi: jestem przekonany, że jednym z celów jest próba destabilizacji bezpieczeństwa w naszej części świata. Mieliśmy przedsmak na granicy z Białorusią, kiedy celowo, siłowo wysyłano migrantów 🔻🎥 pic.twitter.com/WzDlFsAkTJ
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) July 27, 2023
– Mam nadzieję, że do takiej sytuacji dochodzić nie będzie, że nie będziemy musieli rozważać, czy to art. 4 czy art. 5. Dlatego musimy twardo kontynuować politykę odstraszania. Po to są na Podlasiu polskie brygady, aby zabezpieczać granicę, ale także po to, aby pokazać, że się zbroimy, aby nikomu nawet do głowy nie przyszło, aby próbować zaatakować Polskę – uspokoił słuchaczy minister Przydacz.
Udzielenie przez władze danego kraju swojego terytorium do ataku na inny kraj w rozumieniu prawa międzynarodowego jest rozumiane jako akt agresji. Dlatego też prezydent Białorusi powinien rozważyć, czy opłaca mu się operacja destabilizowania sytuacji na granicy z Polską.
Źródło: i.pl za PAP