Ta informacja stała się za oceanem prawdziwym hitem sieci. Pod wejściem do schroniska dla zwierząt w Atlancie w Stanach Zjednoczonych wolontariusze zauważyli błąkającego się przepięknego psa z przywieszoną na szyi kartką papieru. Na kartce był list.
Pies z kartką na szyi siedział pod wejściem do schroniska dla zwierząt
Do zdarzenia doszło w drugiej połowie sierpnia 2023 roku. W pobliżu schroniska LifeLine Animal w Atlancie (Stany Zjednoczone), wolontariusze i opiekunowie pracownicy natrafili na wyraźnie zagubionego i osamotnionego psiaka. Do jego obroży przyczepiono kartkę z odręcznie napisaną długą wiadomością.
Okazało się, że psa zostawił tam jego właściciel. Podrzucił on czworonoga pod siedzibę schroniska. Dlaczego tak postąpił? Było to niestety konieczne, ale bardzo smutne rozstanie z przyjacielem, z którym ktoś żył przez lata. Wolontariusze ze schroniska nie mogli przejść koło tego obojętnie i wrzucili wszystko na swój profil na Facebooku.
– Znaleźliśmy Twojego psa dokładnie tam, gdzie go zostawiłeś. W miejscu, w którym nie zostałby potrącony przez samochód ani skrzywdzony podczas swobodnej wędrówki w poszukiwaniu schronienia. Nasz zespół schroniska znalazł go, gdy wszedł do schroniska na poranną zmianę i wprowadził go do budynku – poinformowali wolontariusze.
Pies dołączył do setek innych zwierząt, które były w schronisku. Jednak najciekawsze było to, co było dalej. Opiekunowie postanowili ujawnić pełną treść wiadomości, którą stary właściciel pozostawił znalazcom.
– Czytając pierwsze wersy, próbowaliśmy uświadomić sobie, jak musiałeś się czuć, pisząc tę wiadomość i jednocześnie pozostawiając ukochanego towarzysza. Co za odważny akt poświęcenia! Zrobiłeś to, co najlepsze dla niego, aby upewnić się, że będzie bezpieczny, że będzie mógł uzyskać opiekę. Że w końcu będzie miał jedzenie, wodę i dach nad głową – napisali pracownicy schroniska.
Dzięki wiadomości przyczepionej do szyi psa dowiedzieli się oni, że pies ma na imię Milo. Dowiedzieli się też, ile ma lat i poznali dokładnie jego historię.
Okazało się, że ktoś musiał zrezygnować z psa, ponieważ jego sytuacja życiowa i finansowa nie pozwalała na dłuższe trzymanie go w domu. Z listu biła ogromna rozpacz i żal, że musiało do tego dojść.
– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc mu wrócić do domu. Jeśli to czytasz i istnieje jakakolwiek szansa, że możemy pomóc Ci ponownie połączyć się ze swoim przyjacielem, skontaktuj się z naszym zespołem – poinformowali wolontariusze licząc na to, że nagłośnienie sprawy pomoże ustalić, kim jest właściciel.
Właściciel apelował tylko o to, aby nie oceniać jego czynu. Chciał pozbyć się psa najbardziej bezboleśnie dla niego samego. Nie miał innego wyjścia. Wolontariusze okazali jednak zrozumienie i są w trakcie szukania psu domu zastępczego.
Źródło: Facebook