Alkohol jest już stałym gościem na naszych stołach. Z powodu epidemii przychody z podatku VAT spadły, ale jest jeden podatek, który szerokim strumieniem wlewa się do kasy państwa. To akcyza ze sprzedaży napojów wyskokowych.
Alkohol? Pijemy na umór
Im dłużej trwa epidemia koronawirusa, im dłużej siedzimy w domach i izolujemy się od innych, tym mocniej popadamy w zmartwienia i depresję. Dla wielu słabszych psychicznie osób ratunkiem jest alkohol. Dane z wpływów akcyzy do budżetu nie pozostawiają złudzeń. Pijemy na umór!
Galerie handlowe już są otwarte, parki i lasy również. Ostatnio pozwolono nam tez jeździć na miejskich rowerach. Wszystko jednak mówi nam, że to niestety za mało. Sprzedaż alkoholu, papierosów i innych produktów, które są objęte podatkiem akcyzowym, jeszcze nigdy nie notowała takich poziomów.
Nie pijemy, a chlejemy! Polacy biją rekord wszech czasów
W marcu tego roku, czyli w miesiącu, kiedy obostrzenia były największe, do budżetu z tytułu akcyzy wpłynęło nawet o 12% więcej pieniędzy niż w ubiegłym roku w tym samym okresie.
W dodatku jak pamiętamy, stawka akcyzowa została przez rząd podniesiona od 1 stycznia 2020. Mówiono wtedy, że spadną wpływy z tego tytułu oraz ulegnie załamaniu sprzedaż papierosów i wódki.
Polacy jak zwykle wiedzą, jak poradzić sobie w kryzysowej sytuacji, a z taką mamy teraz do czynienia. Kończy się świat, jaki do tej pory znaliśmy. Alkohol stał się w czasie epidemii produktem najważniejszym, a nawet pierwszej potrzeby. W końcu co innego pozwoli w szybkim tempie zapomnieć o codziennych smutkach np. utracie pracy?
Sytuacja związana z epidemią jest trudna dla wszystkich, ale jeśli chodzi o alkohol, warto zachować umiar. Odskoczni od trudnej rzeczywistości możemy znaleźć wokół siebie znacznie więcej. Można zatracić się w inny sposób – czytają książkę, oglądając dobry film lub grając w ciekawe gry.
Źródło: Ministerstwo Finansów, antyradio.pl