Rząd chce wprowadzić jednorazowy dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł. Informację o nowym pomyśle polityków podał późnym wieczorem 18 lipca profil Polskiej Agencji Prasowej.
Dodatek węglowy. 3 tys. zł. Wniosek tylko do 30 listopada
Premier Mateusz Morawiecki jest w potrzasku. Zima zbliża się wielkimi krokami, a węgla w Polsce brakuje. Niedobory tego surowca mogą spowodować, że Polacy będą na zimę marznąć. Szef rządu zalecił wszystkim spółkom Skarbu Państwa pilny zakup 4,5 mln ton węgla i dał na to czas do października.
Póki co niewiele wiadomo o nowym pomyśle rządzących, czyli o wprowadzeniu jednorazowego dodatku węglowego w wysokości 3 tys. zł. Miałby on jednak przysługiwać gospodarstwom, w których głównym źródłem ogrzewania jest piec na węgiel. Na więcej szczegółów trzeba będzie poczekać, bo propozycja pojawiła się późnym wieczorem w poniedziałek 18 lipca.
Plan zakłada datę graniczną na składanie wniosków o pieniądze, czyli 30 listopada 2022 roku. Gminy będą zobowiązane wypłacił pieniądze w ciągu miesiąca od daty złożenia wniosku o dopłatę.
Rząd chce wprowadzić jednorazowy dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł. pic.twitter.com/nCscVFYHLo
— PAP (@PAPinformacje) July 18, 2022
Dodatek będzie przysługiwał wszystkim rodzinom, które ogrzewają swój lokal węglem za pomocą kominka, kozy, ogrzewacza powietrza, trzonu kuchennego, piecokuchni czy kuchni węglowej.
Jednorazowy dodatek węglowy. 3 tys. zł na węgiel. Premier w ogniu krytyki
Warunkiem niezbędnym do otrzymania dodatku węglowego w wysokości 3 tys. zł jest zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków (tzw. CEEB). Termin na zgłoszenie minął jednak 30 czerwca br., a za niedopełnienie formalności groziła grzywna.
❗️Premier od marca wiedział, że węgla może zabraknąć. Dziennikarz śledczy Radia ZET @MariuszGierszew dotarł do rządowej korespondencjihttps://t.co/tgZatoD5Fs
— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) July 18, 2022
Jak poinformowała redakcja rozgłośni Radio ZET, premier Morawiecki wiedział o tym, że w Polsce zabraknie węgla na zimę już w czasie, gdy zaczynała się wojna na Ukrainie. Od tamtej pory niewiele jednak w tej sprawie zrobiono. Dziennikarze są zdania, że szef rządu zwodził opinię publiczną i przekazywał jej nieprawdziwe informacje na ten temat.