Radosław Liszewski, lider zespołu Weekend, zapewnia, że podczas „Sylwestra Marzeń” w Zakopanem ich nie zabraknie. Na tę okazję przygotował jednak pewne niespodzianki. Wśród nich jak zwykle są nietuzinkowe stylizacje.
Lider zespołu Weekend nie lubi swoich piosenek? Szczere słowa
Artysta wystąpił na Sylwestrze Marzeń, ale na temat swoich piosenek ma wyrobione zdanie. Wygląda na to, że działalność artystyczna nieco mu się znudziła. Co mówił jeszcze przed impreza noworoczną?
– Chciałbym zaskoczyć i zaskoczę, bo będzie duet, ale z piosenką niestety nie zaskoczę, bo chciałem coś nowego, ale dobrze wiemy, że na takich imprezach nie eksperymentujemy, tylko gramy takie piosenki, które są sprawdzone, które wszyscy dobrze znają, tak, żeby każdy mógł zaśpiewać. Gdy sobie dzisiaj zażartowałem, że „Ona tańczy dla mnie” nie będzie, to tak na mnie wszyscy spojrzeli, ale będzie, będzie również – mówi Radosław Liszewski.
Wokalista mocno żałuje jednak, że nie będzie mógł zaśpiewać swoich wszystkich nowości. Udało mu się skompletować sporo takich utworów, które jego zdaniem mają duży potencjał, aby stać się hitami disco polo. Czy tak się stanie? Okaże się po nowym roku.
– Ja osobiście czasami bym chciał zagrać coś nowego, bo jeżeli wychodzę już na którejś imprezie i śpiewam „Ona tańczy dla mnie”, „Za każdą chwilę z tobą”, „Za miłość mą”, to wiadomo, że to już czasami mi się aż nudzi. Chciałbym pokazać, że mam nowe piosenki, ale też rozumiem produkcję, która od razu chce po prostu takiej petardy, że wychodzisz na scenę i publiczność śpiewa razem z tobą – mówi.
Radosław Liszewski słynie z oryginalnych kostiumów scenicznych. Tym razem również nie zawiódł publiki, a jego stylizacje, które powstały na specjalne zamówienie, bez wątpienia zostały przez fanów zauważone.
„Znajomi biorą całe rodziny, mamy wspólne biesiadowanie”
Wokalista zapewnia, że – podobnie jak Zenek Martyniuk i jego Akcent – w noc sylwestrową nie tylko pracuje, ale również stara się dobrze bawić tak, jakby był na imprezie noworocznej. Niestety zazwyczaj dzieje się to w gronie artystów, którzy występują na tej samej scenie. Całe szczęście muzycy zabierają ze sobą swoje rodziny.
– Na scenie przecież nie jesteśmy przez kilka godzin, tylko każdy ma swój czas na występ, a później mamy czas dla siebie. Ja zabieram żonę, koledzy, znajomi też biorą całe rodziny i później mamy wspólne biesiadowanie. Tak że taki sylwester to jest praca pomieszana z przyjemnością, bo i tak wszyscy później się świetnie bawią – tłumaczy wokalista zespołu Weekend.
Artysta przyznaje, że witając Nowy Rok, nie robi postanowień, ale nazywa to planami. Już dziś może powiedzieć, że kolejne miesiące nowego roku będą dla niego i zespołu bardzo pracowite. Nic jednak konkretnego nie zaplanował i liczy na to, że sprawy potoczą się same swoim torem.