Na pierwszej linii każdego protestu w Warszawie można dostrzec niewielką sylwetkę starszej kobiety z flagą LGBT lub Unii Europejskiej. Katarzyna Augustynek, znana wszystkim szerzej jako Babcia Kasia, przez jednych postrzegana jako bohaterka walki o wolność, przez innych jako niebezpieczna prowokatorka. Jej historia kryje jednak więcej tajemnic, niż mogłoby się wydawać. Dlaczego 69-letnia emerytka zdecydowała się na życie pełne konfliktów z prawem? Co skłoniło ją do przyjęcia tak radykalnej postawy?
69-letnia Babcia Kasia terroryzuje polityków PiS? Nikt nie spodziewał się takiej przeszłości emerytki z flagą LGBT
Augustynek nie pojawia się na protestach przypadkowo. To kobieta z wykształceniem prawniczym, która doskonale zna swoje prawa i umiejętnie ich broni. Studiowała również historię sztuki, choć nauki tej nie ukończyła z powodów, których nie chce ujawniać.
Jej przeszłość zawodowa to mozaika różnorodnych zajęć – od pracy urzędniczej w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich na początku lat 90., którą wspomina jako „wspaniały czas”, po dorabianie jako lektorka języków obcych. Prywatne życie Augustynek to historia bolesnych strat i świadomie podjętych wyborów.
Kobieta otwarcie przyznaje, że pozostaje sama – ostatni członek jej najbliższej rodziny zmarł w 2009 roku. Ten fakt, zamiast ją złamać, stał się źródłem jej politycznej determinacji. Bez obowiązków rodzinnych może bez ograniczeń angażować się w działalność, która dla wielu wydaje się ekstremalna.
Jednak samotność Babci Kasi nie wynika wyłącznie z kolei losu. Jak sama przyznaje, „żyła innymi sprawami” i miała „życie urządzone pod innym względem, nie rodzinnym”. Marzyła o dużej rodzinie, ale los zadecydował inaczej. Okoliczności, które doprowadziły do tego stanu rzeczy, pozostają jej tajemnicą – konsekwentnie odmawia szczegółowych wyjaśnień w tej kwestii.
Źródła jej empatii wobec środowisk LGBT sięgają czasów szkolnych. Pod koniec lat 60. zaprzyjaźniła się z kolegą gejem, co w tamtych czasach wymagało odwagi. Sama doświadczała wykluczenia w szkole, choć powodów tego nie ujawnia. Te wczesne doświadczenia ukształtowały jej późniejszą wrażliwość na dyskryminację i niesprawiedliwość społeczną.
Radykalizacja siedemnastolatki i jej konsekwencje
Augustynek twierdzi, że jej wojowniczość i bezkompromisowość narodziły się już w wieku 17 lat. To wtedy nastąpił przełom, który zadecydował o jej dalszym życiu. Przyczyn tego przełomu nie chce ujawniać, zachowując kolejną z wielu tajemnic swojej biografii. Ten wczesny radykalizm przełożył się na dziesięciolecia późniejszej aktywności, która osiągnęła szczyt podczas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w 2020 roku.
Prawne konsekwencje jej działalności są poważne. Augustynek ma na swoim koncie co najmniej dziesięć aktów oskarżenia, w tym za naruszenie nietykalności funkcjonariuszy. Skazano ją za uderzenie policjanta drzewcem flagi, ciągnięcie żołnierza za pas połączone z wyzwiskami, a także za napaść na działacza pro-life, którego według ustaleń sądu uderzyła i pogryzła.
Najgłośniejszy incydent z jej udziałem z 25 października 2020 roku pokazał, jak skomplikowane są realia polskiej sceny politycznej. Podczas usuwania protestujących kobiet sprzed kościoła św. Krzyża przez członków Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, doszło do starcia z Robertem Bąkiewiczem. Sąd uznał, że to były lider organizacji naruszył nietykalność Augustynek. Bąkiewicz został skazany na rok ograniczenia wolności oraz zobowiązany do zapłaty nawiązki.
Sprawa ta nabrała dodatkowego wymiaru politycznego, gdy minister Adam Bodnar interweniował, uchylając decyzję o wstrzymaniu wykonania wyroku. Ostatecznie prezydent Andrzej Duda częściowo ułaskawił Bąkiewicza, który uniknie pracy społecznej, ale będzie musiał zapłacić 10 tysięcy złotych nawiązki. Ten przypadek pokazuje, jak bardzo spolaryzowane jest polskie społeczeństwo i jak różnie interpretowane są te same wydarzenia.