Polska straciła jedną z najważniejszych postaci związanych z transformacją ustrojową po 1989 roku. Informacja o śmierci prof. Adama Strzembosza wstrząsnęła środowiskiem prawniczym i politycznym. O tym, że wybitny prawnik odszedł, jako pierwszy poinformował sędzia Stanisław Zabłocki, były prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego.
Legenda polskiego wymiaru sprawiedliwości odeszła w wieku 95 lat. Jego spór z prezydentem wstrząsał Polską
Wiadomość o zgonie szybko obiegła media i wywołała falę reakcji. Zabłocki nie krył emocji, pisząc w mediach społecznościowych, że nie potrafi zebrać myśli, a ogarnia go ogromny smutek i żal. Również minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek odniósł się do tej informacji podczas piątkowego briefingu.
Żurek nazwał profesora legendą polskiego wymiaru sprawiedliwości. Słowa te nie były przesadzone – Strzembosz przez dziesięciolecia budował autorytet polskiego sądownictwa, a jego działalność pozostawiła trwały ślad w historii kraju. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak burzliwe były ostatnie lata jego życia.
Adam Strzembosz, Pierwszy Sędzia Rzeczpospolitej, nie żyje. Twardo bronił Konstytucji i rządów prawa. “Są i będą w Polsce przyzwoici ludzie” – mówił w 2019 roku. Dawał tym przyzwoitym nadzieję, którą tak łatwo było wtedy utracić.
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 10, 2025
Od opozycjonisty do symbol niezależności sądów
Urodzony we wrześniu 1930 roku w Warszawie Adam Strzembosz związał się z wymiarem sprawiedliwości już w połowie lat 50. ubiegłego wieku. Po ukończeniu studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim w 1953 roku rozpoczął pracę jako asesor, a później sędzia specjalizujący się w sprawach nieletnich. Stopniowo piął się po szczeblach kariery naukowej – doktorat uzyskał w 1969 roku, habilitację dekadę później.
Prawdziwy przełom w jego działalności nastąpił jednak w latach 80., gdy aktywnie zaangażował się w struktury opozycyjne. Współtworzył „Solidarność” w Ministerstwie Sprawiedliwości i uczestniczył w pracach Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności. To właśnie wtedy zyskał opinię człowieka, który nie boi się walczyć o zmianę systemu.
Jako jeden z kluczowych uczestników obrad Okrągłego Stołu przewodniczył podzespołowi zajmującemu się reformą prawa i sądów. Po upadku komunizmu w 1989 roku został wiceministrem sprawiedliwości, a rok później objął stanowisko pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wolnej Polski. Funkcję tę pełnił do 1998 roku, równocześnie przewodnicząc Krajowej Radzie Sądownictwa. W 1995 roku zdecydował się nawet kandydować w wyborach prezydenckich.
Publiczna batalia z prezydentem, która podzieliła Polskę
Po zakończeniu kadencji Strzembosz powrócił do pracy naukowej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim jako profesor. Wydawało się, że jego publiczna działalność przeszła do historii. Nic bardziej mylnego. W kolejnych latach stał się jednym z najgłośniejszych krytyków reform sądownictwa prowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość, przekształcając się w symbol obrony niezależności wymiaru sprawiedliwości.
Nie żyje wielki człowiek – prof. Adam Strzembosz. Prawdziwy obrońca wartości demokratycznych i Konstytucji. Sędzia, wzór dla wielu sędziów i wielu Polaków. Bohater naszych czasów.
Składam kondolencje rodzinie i najbliższym śp. prof. Adama Strzembosza.
Wieczny odpoczynek racz mu… pic.twitter.com/VF0Qgwp4j0
— Waldemar Żurek (@w_zurek) October 10, 2025
Szczególnie ostry konflikt rozwinął się między profesorem a prezydentem Andrzejem Dudą. Strzembosz otwarcie i wielokrotnie zarzucał głowie państwa łamanie Konstytucji. Wymieniał konkretne przypadki – ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, odmowę przyjęcia przysięgi od dwóch prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy powoływanie osób na stanowiska sędziów TK w sposób budzący kontrowersje.
Profesor nie szczędził również krytyki zmianom w ustroju sądów powszechnych, które jego zdaniem były sprzeczne z podstawowymi zasadami prawa. Strzembosz nie przebierał w słowach, stwierdzając, że prezydent nie ma tytułu moralnego do oskarżania innych o złamanie konstytucji. Oceniał również, że odwoływanie się Dudy do Konstytucji wygląda żałośnie, skoro sam nie wywiązywał się ze swojej roli strażnika tej ustawy zasadniczej. Te ostre słowa wywołały burzliwą reakcję ze strony obozu rządzącego.
Prezydent Duda nie pozostał dłużny i wielokrotnie zarzucał Strzemboszowi odpowiedzialność za brak pełnej dekomunizacji polskiego sądownictwa po 1989 roku. Powoływał się na słowa profesora o tym, że wymiar sprawiedliwości i środowisko sędziowskie oczyści się samo, sugerując, że doprowadziło to do pozostania na stanowiskach sędziów z czasów PRL, w tym tych orzekających w stanie wojennym. Duda posunął się nawet do insynuacji, że Strzembosz ma wielkie doświadczenie w podtrzymywaniu komuny.
Profesor odpierał te ataki, tłumacząc, że w okresie transformacji brakowało politycznej woli i możliwości do przeprowadzenia masowych czystek w sądownictwie. Wskazywał, że dążył do stopniowego odchodzenia starszych sędziów na emeryturę.
Przypominał również o niekonsekwencjach w krytyce ze strony Dudy, wskazując na przykład Andrzeja Kryże – sędziego orzekającego w stanie wojennym, który później był wiceministrem sprawiedliwości w rządach Zjednoczonej Prawicy. Strzembosz podkreślał, że za jego prezesury w Sądzie Najwyższym doszło do znaczącej wymiany kadrowej, gdy wielu sędziów przeszło w stan spoczynku.
Śmierć prof. Adama Strzembosza kończy pewien rozdział w historii polskiego sądownictwa. Jego postać na zawsze pozostanie związana zarówno z transformacją ustrojową, jak i z debatą o niezależności wymiaru sprawiedliwości w III Rzeczypospolitej.